O mnie

Imię: Mateusz
a.k.a: Chmielu
konkurencja: szkło, sztafeta
piwko: tyskie

Blog

Dobra impreza - danie w 5 minut, łatwe w przygotowaniu :)

Każdy musi przyznać, że nie ma wielu rzeczy lub zjawisk tak ciekawych jak orzeźwiający browar z pianą na dwa palce, w szklance po której jak poranna rosa spływają zimne kropelki. Podobnie sytuacja ma się w przypadku swietnie zmrożonej wódeczki w 100ml kielonie lub gdy na stole leży nieźle skręcony joy z jednogramowym wkładem ;].

Sama konsumpcja wyżej wymienionych cudów dzisiejszego swiata może sprawiać przyjemnośc . Nawet nie "może" - ona ją po prostu sprawia! Jednak aby przyjemność była jeszcze większa trzeba zagwarantować sobie kilka czynników, które na ową przyjemność pozytywnie wpłyną. Zdecydowanie ważnym aspektem jest miejsce gdzie mamy zamiar się bawić. Nie jest nic dziwnego w tym, że w totalnej melinie, spelunie i mordowni nie znajdziemy wyjątkowego komfortu. W takich miejscach może nas co najwyżej spotkać tzw. wpierdol . Nie jest to zapwne najfajniejsze uczucie, tak więc lepiej wcześniej pomyśleć gdzie ma się zamiar np. pić aby nie obudzić się poobijanym , okradzionym, zgwałconym lub w cudzej bieliźnie bez jakiejkolwiek możliwości przypomnienia sobie -"Co ja kurwa wczoraj robiłem?! Gdzie i z kim piłem?!".

O właśnie, kolejnym punktem, z jakim dobrze by było się wcześniej zapoznać to z kim się będzie imprezowało. Wiem, że spontaniczne spotkania przy alkoholu lub innych używkach zazwyczaj są niezapomniane - bo przecież nic tak jak one nie integrują ludzi. Dla przykładu: "Nigdy w życiu nie pogadałbym z tym jebanym dresem z osiedla bo straszy wyglądem i słucha Firmy" albo "znowu ten menel jebany żydzi fajka odemnie i jeszcze bezczelnie pyta czy mam dwa bo jeszcze kolega chce, a wczoraj wyszli z więznia, albo nie mają na wykupienie recepty itp…." W normalnej sytuacji nie zadawał bym się z groźnym dresem czy menelem żebrzącym o fajka. Ale sytuacja wygląda zgoła inaczej gdybyśmy się spotkali przypadkiem i każdy z naszej wesołej trójki miał przy sobie jakiś rozweselający środek bliższego poznania. Dla menela byłbym super kierownikiem lub szefem, dres dla mnie wesołym 25-latkiem - o skłonnościach do malutkich wybryków, a menel dla dresa - fajnym gościem spotykanym codziennie pod sklepem. Zdecydowanie! Używki integrują i to bardzo - nie można być do przesady aspołecznym sukinsynem, a jeżeli już się jest to oznacza tylko i wyłącznie jedno - napij się lub elegancko zajaraj.

Ostatnim aspektem udanego melanżu jest właściwy dobór muzyki. Dla mnie osobiście jest to bardzo ważny czynnik, ponieważ nic nie nakręca bardziej pozytywnej aury wokół imprezy niż dobra, dopasowana do sytuacji muzyka. Jeżeli chodzi o mnie to generalnie staram się dostrzec w każdym stylu coś ciekawego i wyjątkowego. Jednak, gdybym miał się zaprzeć w sobie i wytypować liste kultowych piosenek imprezowych - poradziłbym sobie z tym. Są hity które bardzo często pojawiają się na melanżach, na których mam okazję i zaszczyt być. Jeżeli chodzi o muzykę do pijackich tańców to lubie dobre polskie przeboje. Powiedziałem - przeboje, nie kicz w wydaniu współczesnych pseudogwiazd jak Doda, Feel, RH - czy + lub Bajerful. To nie ma być muzyka jak dla plebsu i parweniuszy na potańcówkach w remizie (którą jako miejscówkę sklasyfikowałbym w grupie spelun i mordowni). Muzyka ma być ważną i integralną częścią zabawy - dla mnie jest to np. Celina i Baranek Kultu - ale to głównie przy wódeczce. Dla piwka mógłbym generalnie rozszerzyć wachlaż gatunków muzycznych. W mojej ulubionej knajpie bardzo odpowiada mi jazz, covery lounge'owe Richarda Cheese'a czy irlandzkie rytmy :), bo przy tej muzyce można spokojnie podyskutować ze znajomymi, wiedząc, że spokój i harmonię naszej rozmowy nie rozpierdoli zaraz jakiś deathmetalowy pojeb krzyczący tak, że nie jestem w stanie pojąć czy spiewa o czymś ważnym jak np. jego niespełniona miłośc, strata domu po powodzi. Ale nie! on poprostu ryczy do mikrofonu a brzmi to jakby spiewał o kiełbasie z ostrą musztardą przygotowanej w mikrofali. Jak to się mówi - jaki kraj taki obyczaj, podobnie jest z muzyką. Jaka zabawa taka muzyka. Osobiście ostatnio mam zajawkę na dyskografię poleconego przez Ruska genialnego basistę Les'a Claypoola z równie pozytywnie pojebanym swoim zespołem o dziwnej nazwie - Les Claypool's Frog Bigade oraz na Boba Marleya ale to już zupełnie inna historia ;))

Chmielu



Z jak złowieszczy grzyb i zjebane ogrzewanie!

Jakoś nie mam juz ochoty mieszkać w tym burdelu, dlatego pomyslałem że zapewnie sobie rozrywkę wyrywając się z tej chujni z dosłowną grzybnią. Ci którzy nie znają sytuacji nie wiedzą jak to jest poruszać sie jak Pac-Man między pięcioma łóżkami. Generalnie wolnej przestrzeni jest pewnie coś koło 2 metrów kwadratowych więc nie tak sporo biorąc pod uwagę to, że mieszkany w sporym gronie.
Wracając do domu stwierdziłem, że czas w naszej melinie płynie jakoś wolniej. Nie wiem czy jest to spowodowane załamaniem czasoprzestrzeni, w tym zapleśniałym mieszkaniu czy dzieje się tak pod wpływem groźnych substancji rakotwórczych wydobywających się z pokoju Mikołaja i Żabci. W każdym bądź razie 1.5h podróz w pociągu, stojąc w ścisku mija szybciej niż egzystowanie lub nazwijmy to wegetowanie (jak np: marchewki czy rzodkiewki) w tym mieszkaniu! Niestety przyszło nam żyć w takich warunkach akurat niewiele ponad miesiąc przed sesją ale bądźmy optymistami, przecież zdamy egzaminy, wynajmiemy nowe mieszkanie i zorganizujemy imprezę ;)

Chmielu